W latach 2025-2029 PKP PLK zamierza co roku ogłaszać przetargi o średniej wartości 15 mld zł. Długoterminowej stabilizacji nie będzie jednak bez zmian w Funduszu Kolejowym. O planach inwestycyjnych zarządcy oraz relacjach z rynkiem rozmawiamy z Piotrem Wyborskim, prezesem zarządu PKP PLK SA.
Łukasz Malinowski, Rynek Kolejowy: Jaka jest wartość przetargów ogłoszonych w tym roku przez PKP PLK? Czy uda się osiągnąć założone na przyszły rok cele?
Piotr Wyborski, PKP Polskie Linie Kolejowe SA: W ciągu ostatnich 12 miesięcy ogłosiliśmy przetargi o wartości prawie 30 miliardów złotych.
Plan ubiegłoroczny został zrealizowany z nadwyżką. Do końca tego roku chcemy ogłosić
przetargi na łączną kwotę około 16 miliardów złotych. Pierwszy kwartał tego roku zamknęliśmy kwotą 12,4 miliarda złotych.
Rekordowym przetargiem, szacowanym na 6 miliardów złotych, jest
modernizacja fragmentu polskiej części korytarza Rail Baltica między Ełkiem a Białymstokiem. W grze są jeszcze kolejne wielomiliardowe zadania, np.
Skierniewice – Czachówek,
Tymbark – Limanowa czy
Podłęże – Gdów. Do końca roku ogłosimy też postępowanie na przebudowę stacji Warszawa Wschodnia. W pierwszym kwartale tego roku uruchomiliśmy wszystkie przetargi w kwocie powyżej 100 mln złotych, które zaplanowaliśmy. Tych postępowań jest wiele, nasze plany są ogólnodostępne, można więc samemu przekonać się, że inwestycje kolejowe nabierają tempa.
Warto przy tym zwrócić uwagę na postępowanie na
modernizację linii 273 i linii 401, czyli ciągu od Wrocławia przez Zieloną Górę i Szczecin do Świnoujścia. Ma on być zrealizowany ze środków KPO w formie tzw. „sprytnej inwestycji”, czyli zadania, które robimy w krótkim czasie i po stosunkowo niskim koszcie. Realizacja tego zadania podniesie prędkości do 140 km na godzinę i poprawi przepustowość linii na głównej linii magistralnej Polski zachodniej, prowadzącej do portów w Szczecinie i Świnoujściu.
A ile obecnie czasu mija od wyboru najkorzystniejszej oferty do zawarcia kontraktu?
Zależy nam na tym, żeby jak najszybciej wprowadzać wykonawców na budowy. Z naszych doświadczeń wynika, że przy obecnej liczbie przetargów, którą ogłaszamy, czas od ogłoszenia przetargu do momentu, kiedy podpisujemy umowę z wykonawcą, wynosi od 9 do 12 miesięcy. W dużej mierze wynika to z liczby odwołań wnoszonych przez wykonawców na postawie Prawa Zamówień Publicznych. Część umów planujemy podpisać jeszcze w tym roku, pozostałe z początkiem przyszłego roku.
Przypomnę, że w ubiegłym roku podpisaliśmy umowy o wartości 17 mld złotych i to są zadania, których realizacja właśnie się rozpoczęła.
Chcemy, żeby średnia wartość podpisywanych w każdym roku umów osiągała co najmniej wysokość 15 mld złotych rocznie, na taką stabilność liczy też rynek budowlany. Z programów, które mamy zakontraktowane wynika, że jesteśmy ją w stanie zagwarantować w kolejnych latach (od 2026 do 2029 r.).
Stabilności nie będzie jednak bez zmiany funkcjonowania Funduszu Kolejowego...Temat Funduszu Kolejowego i szerzej inwestycji kolejowych jest dla nas ważny, mamy bowiem szereg inwestycji wieloletnich znacząco wychodzących poza ramy czasowe budżetów UE, a każdorazowa zmiana perspektywy oznaczała w ostatnich latach dołek wynikający z braku dostępu do pieniędzy. Stąd ważne jest, aby zapewnić dostęp do krajowych funduszy na te okresy, kiedy albo nie mamy pełnego potwierdzenia finansowania UE, albo jest ono w trakcie autoryzacji lub w trakcie przygotowywania dokumentacji.
Dziś, jeżeli mamy jakiś projekt wpisany w program, ale nie mamy podpisanej umowy o finansowanie, nie powinniśmy zaciągnąć zobowiązań ani podpisywać umów. Robimy więc to co możemy, czyli wszczynamy postępowanie przetargowe.
Czy jesteśmy bliżej osiągnięcia porozumienia z Ministerstwem Finansów?
Jestem dobrej myśli. Wszyscy rozumiemy, że jest to kluczowa sprawa dla osiągnięcia stabilności rynku i uniknięcia dołków i górek inwestycyjnych.
Jakie trendy widzicie obecnie jeśli chodzi o ofertowanie? Czy mamy do czynienia z agresywnym podejściem potencjalnych wykonawców?Liczba podmiotów, które składają oferty w postępowaniach w ciągu ostatnich miesięcy, maleje – ale jeśli spojrzymy na to w dłuższej perspektywie, nadal jest ich całkiem sporo. Naszym zdaniem firmy budowlane są świadome tego, jak funkcjonuje segment kolejowy rynku, znają też wymagania PLK SA, dlatego sytuacji, w których pojawiają się przypadkowe oferty, jest naprawdę niewiele. Mamy firmy, które pewnie czują się w robotach za kilkadziesiąt do kilkuset milionów, ale są firmy też, które świetnie odnajdują się w robotach tunelowych, czy takie, które często zawiązują konsorcja i uczestniczą w przetargach o wartości powyżej miliarda złotych.
Jeśli chodzi o same wyceny, są one teraz w wielu przypadkach poniżej kosztorysów. Co jednak najważniejsze, brak ich wielkiego zróżnicowania. Wyceny są dość wyrównane, co potwierdza, że wykonawcy są świadomi technologii, zakresu prac do wykonania, ale i czasu, którego od nich wymagamy.
Przez ostatnią dekadę rynek się rozwinął, wzrosła liczba projektów i poprawiła się współpraca między zamawiającym a wykonawcą i liczbą projektów. Zależy nam na sprawnej modernizacji infrastruktury kolejowej w Polsce i wsłuchujemy się w głosy płynące z rynku. Działamy w ramach Forum Inwestycyjnego, staramy się chronić podmioty aktywne i zakorzenione na rynku, czego wyrazem jest
szybkie wdrożenie wyroku TSUE.
Skoro jesteśmy przy kwestii ochrony rynku: czy w kolejnych postępowaniach, po tym na Rail Baltica, również będziecie stosować takie zapisy?
Czekamy na propozycje zmian ustawowych w tym zakresie. Zobaczymy, jakie szczegółowe rozwiązania zostaną zaproponowane; wtedy ustalimy, w jakiego typu postępowaniach będziemy je umieszczać. Obecnie wydaje się, że będą się one pojawiały zapewne w przetargach, gdzie istotnym elementem kontraktu będzie system sterowania ruchem kolejowym, który ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo. Wiele powie nam też otwarcie ofert w postępowaniu na odcinek Białystok – Ełk.
Mogę zapewnić, że nie będziemy z tego rozwiązania rezygnować, a to nad czym teraz pracujemy to ułożenie ostatecznej formuły zapisów i kwestia powszechności ich stosowania.
Część wykonawców uważa, że PKP PLK ogłaszają zbyt mało przetargów o mniejszej wartości.
Ogłaszamy przetargi we wszystkich przedziałach, jeśli chodzi o wartość zamówienia. Mamy przetargi po kilka miliardów złotych z największym na Rail Baltica, mamy przetargi po setki milionów, na przykład na Nadodrzankę. Kontraktujemy roboty inwestycyjne związane z budową przystanków w ramach programu przystankowego, instalację systemów przejazdowych lub modyfikacje w urządzeniach sterowania ruchem kolejowym i to są zamówienia za kilka-kilkanaście milionów złotych. Oprócz tego w tym roku część postępowań związanych z robotami utrzymaniowymi, które do tej pory były głównie domeną spółek zależnych, będziemy zlecać w trybie otwartym.